Doszedłem do granicy jakiegoś obcego mi stada. Czyżbym mógł znaleś tu rodzine.
- Kim jesteś - usłyszałemgłos zza drzewa. Po chwili wyszedl z tamtąd kasztaowy ogier.
- Shi ne Koro - odpowiedziałem - czy jest tu jakieś stado? - spytałem. Nieobchodzio mnie jego imie jak będzie chciał to sam mi powie jak się nazwa.
- Tak. Jestem przywudcą. - odparł i spojrzał na mnie. - Chciał byś dołonczyć? - spytał troche wesoło.
- Jeżeli można, to czemu nie. - odparłem obojętnie. Potrząsnołem głową, a moja grzywa się roztrzepała. Spojrzałem na konia. Wyglądał jak koń Indjan.
< Apacz>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz